Drums Fusion to festiwal perkusyjny o wieloletniej już historii, który podczas kilkunastu edycji gościł tak wspaniałych artystów jak m.in. Urszula Dudziak, Cindy Blackman Santana, Ania Rusowicz, John H. Beck, John R. Beck, Richard Bona, Stewart Copeland, David Friedman, Benny Greb, Skip Hadden, Claus Hessler, Marcin Jahr, Manu Katché, Pete Lockett, Dave Lombardo, Bernard Maseli, Ian Paice, Jacek Pelc, Michał Urbaniak, Pat Metheny z perkusistą Joe Dysonem, Jeff Balard, UB40 feat. Ali Campbell, czy zespół Fun Lovin’ Criminals.
Podczas ubiegłorocznej edycji imprezy swój specjalny występ miał Jonathan “Sugarfoot” Moffett (naszą relację z tego wydarzenia znajdziecie TUTAJ). Przy tej okazji nie mogliśmy odpuścić wywiadu z artystą i dziś zapraszamy do obejrzenia jego pierwszej części.

beatit.tv: Jonathan Moffett, znany na całym świecie jako „Sugarfoot”. Witamy w Polsce, witamy w Bydgoszczy i w tutejszym centrum kultury. Witamy również na beatit.tv – portalu internetowym dla perkusistów. Dziękujemy za poświęcenie czasu na rozmowę z nami. Spotykamy się z Tobą na festiwalu Drums Fusion, gdzie będziesz występował. Pytanie brzmi: jaki rodzaj materiału zaprezentujesz dziś wieczorem?
Jonathan Moffett: Przede wszystkim dziękuję za zaproszenie mnie na tak duży festiwal. To mój pierwszy festiwal za granicami Stanów. Naprawdę to doceniam. Jestem zaszczycony, że mogę wziąć w nim udział. I oczywiście jestem, że tak powiem, ambasadorem Michaela Jacksona. Nie jego spadkobierców, może nieoficjalnie, bo dają mi pozwolenie na używanie jego muzyki i wiedzą, że kocham Michaela. Michael mnie kochał, byłem dla niego jak rodzina. Byłem z nim w noc przed jego śmiercią, na próbach. To była 30. rocznica naszej wspólnej pracy, odkąd po raz pierwszy do niego dołączyłem. Od tego czasu staram się tchnąć w niego życie, utrzymując go przy życiu poprzez jego muzykę, którą wciąż uwielbiam grać. Tęsknię za nim, chciałbym by był przede mną na scenie, by mnie inspirował. Ale zawsze, kiedy słyszę jego głos, on żyje. Kiedy słyszę jego muzykę jest nieśmiertelny.
beatit.tv: Więc jest to celebracja jego spuścizny.
Jonathan Moffett: Tak jest.
beatit.tv: I, w pewnym sensie, celebracja twojego dziedzictwa, jeśli chodzi o muzykę.
Jonathan Moffett: To prawda. Moją pierwszą profesjonalną pracą była praca z Michaelem i jego braćmi w 1979 roku.
beatit.tv: Jak poznałeś tę rodzinę?
Jonathan Moffett: Właśnie wyjechałem z Nowego Orleanu w Luizjanie, w styczniu 1979 roku, przez przypadek. Ponieważ czułem takie małe powołanie. Czasami trzeba słuchać głosów. Są dwa głosy, które do ciebie przemawiają. Jeden – pozytywny, mówiący: “Tak, zrób to! Musisz to zrobić!” Potem pojawia się drugi głos, który mówi: “Stary, lepiej tego nie rób! Utkniesz w Kalifornii. Nie będziesz miał nic do roboty. Co zrobisz?” Więc krążyłem tam i z powrotem przez jakieś 6 miesięcy. Jermaine Jackson usłyszał mnie na kasecie zespołu z Nowego Orleanu, którą miałem i powiedział: „Kim jest ten perkusista?” Główny wokalista naszego zespołu przeprowadził się do Kalifornii, więc zapytał go, kim jestem i powiedział: „Chcę, żebyś go zabrał do Kalifornii”. Więc przyjechałem tam na prośbę Jermaine’a Jacksona. Zaryzykowałem. Nic nie było gwarantowane. Więc pojechałem w połowie stycznia i próbowałem skontaktować się z Jermaine’em, co mi się udało, ale był zajęty swoimi sprawami. Kilka razy mnie zbył. Byłem rozczarowany i sfrustrowany, ale Bóg tak właśnie działa. Dwa tygodnie później… Nie, około miesiąca później, jechałem odebrać innego przyjaciela z lotniska. Mieliśmy wspólnego kumpla o nazwisku James McField. James McField był dyrektorem muzycznym Jacksonów. Pochodził z Nowego Orleanu, skąd ja pochodzę, i mieszkał w tej samej okolicy, w której ja mieszkałem w tamtych czasach, grając w zespołach. Jego zespół to Soul Incorporated, mój to Stop Incorporated. Przeprowadził się do Kalifornii w 1975 r. i dołączył do Jacksonów. Pojechałem go szukać i byłem w zupełnie złym miejscu. Ale Bóg sprawił, że wszystko się ułożyło. Zgubiłem się na autostradzie i znalazłem nazwę jego ulicy na tablicy. Było tam napisane: „Normandy Avenue”. Szukałem jej od półtora miesiąca. Zjechałem z autostrady i nie wiedziałem, w którą stronę skręcić. Mój przyjaciel powiedział: “Skręć w prawo. Tak samo dobra droga jak każda inna”. Powiedziałem: „OK”. Skręciłem więc w prawo i przejechałem około 100 stóp do świateł. Śmiejemy się, rozmawiamy i nagle mój przyjaciel mówi: “Chwileczkę, Sugarfoot! James właśnie dzwoni z tamtej budki telefonicznej!”. Nie wiedzieliśmy, w którym domu mieszka. To był około 30-milowy ciąg domów. Tak więc, kiedy chciałem się z nim zobaczyć i dowiedzieć się, gdzie mieszka, dzwonił z budki telefonicznej. Tak się złożyło, że mieszkał w środku tego kwartału domów. Kumpel zawołał: “Uważaj! James McField!” Facet odwrócił się i to był on. Powiedział: „Spotkajmy się w moim domu”. Poszedłem do jego domu, a on: „Właśnie wróciliśmy z Trynidadu z The Jacksons”. Zaczął opowiadać te wszystkie wspaniałe historie, a ja zacząłem się nakręcać: „O rany, chcę być częścią tej sceny”. Powiedziałem więc: “Chwileczkę, James. Jeśli The Jacksons kiedykolwiek będą potrzebować perkusisty, daj im o mnie znać. Niech wiedzą, że tu jestem”. On odpowiedział: “Mówię im o tobie od lat. Nigdy cię nie było”. Powiedziałem: „Więc daj mu znać, że teraz tu jestem”. Zaczął podskakiwać: “O mój Boże! Nie, nie! Nie uwierzysz w to!” Powiedziałem: „Co?” On na to: „Zwolnili swojego perkusistę i właśnie przesłuchują perkusistów!”. Gdybym przejeżdżał obok tej budki 10 minut wcześniej, nie byłoby go w niej. Gdybym przejeżdżał obok tego automatu po tym, jak odłożył słuchawkę i wrócił do domu, minęlibyśmy się. Tak się sprawy rozwiązują. Więc powiedział im, że facet, o którym im mówił, jest w mieście i chce dostać szansę. Powiedziałem: „Wszystko, czego chcę, to szansa”. I powiedział im, że tego wieczora, ostatniego dnia przesłuchań, przyjdzie jeszcze jeden facet. James powiedział im: „Mój przyjaciel jest w mieście i chce dostać szansę”. Więc przedłużyli przesłuchanie o jeden dzień, dali mi szansę i zostałem ich perkusistą zamiast tych wszystkich innych perkusistów, z którymi próbowali od dwóch tygodni. I tak trafiłem do The Jacksons.
beatit.tv: Oczywiście The Jacksons i Michael Jackson to nie jedyni artyści, z którymi współpracowałeś. Odbyłeś… nie potrafię nawet zliczyć, ile światowych tras koncertowych. Jestem pewien, że ponad 20. Z Eltonem Johnem, Janet Jackson. Jest mnóstwo artystów. Czy są jakieś występy lub trasy, które naprawdę utkwiły Ci w pamięci?
Jonathan Moffett: Jest ich sporo i ciężko wybrać jeden konkretny. Powiedziałbym, że kiedy byłem z The Jacksons na trasie „Victory”, grając na Stadionie Dodgersów, który wyprzedaliśmy sześć wieczorów z rzędu. To było niesamowite. Elton John w Madison Square Garden, The Jacksons w Madison Square Garden. Michael, oczywiście, gdziekolwiek na świecie. Rocznica 30-lecia w 2001 roku była bardzo wyjątkowa, ponieważ wszyscy ci mega artyści oddali mu hołd, a potem graliśmy nasz segment. To było całkiem, całkiem wyjątkowe. To, co sprawiło, że było to wyjątkowe, to piękno przed uderzeniem bestii. Bo to była noc przed uderzeniem samolotów w dwie wieże 11-go września 2001 r. My filmowaliśmy nasze występy 7-go i 10-go. I tak spędziliśmy cudowną noc, nie wiedząc, co czeka nas następnego ranka. Ale tej nocy świętowaliśmy życie Michaela i jego karierę. To był niesamowity czas z tymi wszystkimi wielkimi gwiazdami, które mówiły mu, że go kochają i śpiewały jego piosenki. Wspaniały czas.
Oficjalna strona DW: https://www.dwdrums.com/
FB: https://www.facebook.com/dwdrums
Instagram: https://www.instagram.com/dwdrums/
YT: https://www.youtube.com/@dwdrums / https://www.youtube.com/@TheeDrumWorkshop
Oficjalna strona Jonathana Moffetta: https://www.jonathanmoffett.com/
FB: https://www.facebook.com/jmoffettmjm/
Instagram: https://www.instagram.com/jmoffettmjm/
YT: https://www.youtube.com/c/JonathanSugarfootMoffett







