> > > Mikkey Dee o okolicznościach dołączenia do Scorpions

W niedawnym wywiadzie udzielonym podcastowi MetalRules Mikkey Dee opowiedział o reedycji albumu “Bad Magic” z katalogu Motorhead, nagrywaniu z zespołem Scorpions, miłości do hokeja, dołączeniu do Motorhead, ale także okolicznościach, w jakich znalazł się w szeregach zespołu Scorpions.

Zadzwonili do mnie, żebym zastąpił Jamesa (James Kottak – przyp. BeatIt) tylko dlatego, że zaczęli być zmęczeni jego problemami. Więc powiedzieli: „Słuchaj, czy mógłbyś być rezerwowym na europejskiej części trasy?”. Powiedziałem: „Nie ma problemu”. W międzyczasie, kiedy potajemnie jeździłem za zespołem po Niemczech, zrobiliśmy sobie kilka prób, również w tajemnicy. Jestem pewien, że chcieli mnie sprawdzić. Nigdy nie wiesz, jak sprawy się potoczą w sensie towarzyskim albo muzycznym. Od razu im się spodobało, a moim pomysłem było pokazanie im, bez czego nie mogą się obejść. James jest świetnym perkusistą, fantastycznie spisał się ze Scorpions. Popadł w pewne problemy zdrowotne, z którymi musiał się uporać. Nigdy o nim źle nie mówiłem i nie zamierzam tego robić. W tamtym momencie chciałem pokazać, na co mnie stać. (…) Powiedziałem chłopakom, że zamierzam ich “zmotoryzować”: „Chcę, żeby było mocniej, ciężej i sekcyjnie bardziej razem. Zamierzam włożyć dużo więcej energii w to, co robimy i mam nadzieję, że zarazi ona cały zespół i wzniesiemy go na wyższy poziom. Mogę was zainspirować, a wy zainspirujecie mnie”, bo granie prawie tego samego materiału przez 25 lat to inna sprawa. Było to więc dla mnie duże wyzwanie. (…) To samo uczucie towarzyszyło mi gdy dołączyłem do Motorhead. (…)

Widziałem każdy koncert podczas tej europejskiej trasy, ponieważ musiałem nauczyć się całej listy numerów. On (James Kottak – przyp. BeatIt) wiedział, że jest perkusista, ale nie wiedział kto. Grał świetnie! To znaczy, ogarnął się i grał dobrze. Wróciłem do Szwecji, a zaraz po europejskiej trasie dostałem telefon i zapytali: „Czy możesz dokończyć z nami ten rok?”. (…) Zrozumiałem wtedy, że już nie wróci. (…) Świetnie sobie radził, a potem trochę odleciał. (…) Nie zamierzałem podsiadać go w Scorpions. Musieli coś zrobić i podjęli właśnie taką decyzję, a ja byłem na właściwym miejscu we właściwym czasie”.