> > > Jeremiah “Trauma” Stratton (Hed P.E) – wywiad dla BeatIt

(hed) P.E to kalifornijski zespół obracający się w klimatach rapcore’owych, nu-metalowych i punkowych. Są prekursorami nurtu g-punk, inspirowanego twórczością raperów z Los Angeles. Powstali w 1994 roku i w wielu kręgach są uznawani za formację niesamowicie ważną, wręcz legendarną. Na ich koncerty przychodzą zarówno fani ciężkich brzmień, punka, reggae czy hip-hopu. 15 lutego formacja wystąpiła w klubie Firlej we Wrocławiu. My również odwiedziliśmy miasto stu mostów, aby zarejestrować sceniczne poczynania perkusisty (hed) P.E, którym jest widowiskowy Jeremiah “Trauma” Stratton i oczywiście porozmawiać z nim o tym, co w życiu najważniejsze, czyli bębnach.

Jeremiah Stratton (hed) P.E wywiad dla beatit.tv

Jeremiah “Trauma” Stratton – wywiad dla BeatIt

“Trasa z (hed) P.E przebiega wspaniale. Wszędzie zainteresowanie jest podobne, więc jesteśmy zadowoleni. Jeśli chodzi o Polskę, to zawsze mówię, że miejsca zbytnio się nie różnią. To ludzie czynią je czymś szczególnym. Do tej pory w Polsce zawsze było pięknie. Ludzie świetni, zawsze dla nas mili, tym razem również. Trasa przebiega wspaniale. Mamy ze sobą dwie kapele. Są to Double Experience z Kanady i Conveyor z Ameryki.

Granie na festiwalu Woodstock było niezwykłym doświadczeniem. To był lipiec, chyba 29, a 18-go mój młodszy brat popełnił samobójstwo. To było więc dziwne doświadczenie. Z jednej strony to był mój największy występ w życiu, dla ponad 750.000 ludzi, a więc chwila triumfu. Z drugiej strony była to chwila najgłębszej rozpaczy w całym moim życiu. Mój młodszy brat, którego teraz noszę na piersi, rozstał się z życiem dwa tygodnie przed tym koncertem. To był mój pierwszy koncert po tym wydarzeniu, więc było bardzo intensywnie pod każdym względem. Można obejrzeć ten występ. Widać tam, że dedykowaliśmy go mojemu bratu Jacobowi. To było niesamowite i smutne jednocześnie, bo on nie mógł już się cieszyć moim osiągnięciem. Takie było to doświadczenie dla mnie. Trochę inne. Radykalne i smutne…

Bębny to mój sposób na życie. Wszystko bierze początek w mojej rodzinie. Pochodzę z rodziny muzyków. Moja mama jest wokalistką. Teraz śpiewa z aktualnym wydaniem zespołu The Platters – jedna z gwiazd wytwórni Motown. Mieli przebój „Only You” in jeszcze kilka, których tytułów teraz nie pamiętam. Mama śpiewa z nimi od lat. Mój wujek jest muzykiem funkowym, gra na wszystkich instrumentach. Jerrah Harris – jest niesamowity! Do tego wujkowie James Harris, Jerrah Harris – wszyscy są muzykami. Gdy Jordin Sparks wygrała w amerykańskim Idolu, to wujek Jerrah był u niej kierownikiem muzycznym. Robił to przez jakiś czas, gra też ze Stevem Salasem, a jego własna kapela nazywa się Slapback. To funkowa kapela z Orange County w Kalifornii. Wszystko wzięło się od mojej rodziny. Tata kiedyś kupił mi perkusję na Boże Narodzenie. Wcale o to nie prosiłem, po prostu się pojawiły. Usiadłem za tymi bębnami, wszystko poszło w naturalny sposób. Jakiś czas pracowałem w branży nieruchomości i bankowości. Każdego dnia byłem nieszczęśliwy i po 10 latach zrozumiałem, że nie po to jestem na świecie, a po to, żeby grać muzykę. Mam to we krwi, taka jest moja natura. A więc zainteresowałem się muzyką za sprawą mojej rodziny.

10 lat temu postanowiłem wrócić do muzyki. Odszedłem z banku, w którym pracowałem, sprzedałem wszystko i mieszkałem w samochodzie. Miałem tam tylko bębny i ciuchy. San Clemente w Orange County – to moje miasto rodzinne. Właściwie byłem żulem mieszkającym na plaży. Luzik, jaranko, spanko, surfowanko i granie muzyki. Tym się zajmowałem. Pewnego razu mój kuzyn wybrał zły numer i zadzwonił do kumpla, który pracował w studiu na przeciwko miejsca, gdzie Hed PE przesłuchiwali bębniarzy przez cały tydzień, bo ich perkusista odszedł. Ten kuzyn wybierał się na mój koncert z metalową kapelą Blodbath And Beyond. Zaczęli rozmawiać, kuzyn mówi do gościa: “Idę posłuchać jak mój kuzyn gra na bębnach”. I tak się stało. Jared z (hed) P.E wpadł do tego studia po całotygodniowych przesłuchaniach bębniarzy. Nie był z nikogo zadowolony. Wszedł do studia I zapytał: “Ktoś zna jakiegoś bębniarza?”. Facet, który akurat był najbliżej mówi: “Właśnie rozmawiałem z kumplem I jego kuzyn chyba gra na bębnach”. “Proszę o namiary! Potrzebujemy bębniarza!”. Skontaktowali nas i pogadaliśmy z Jaredem tamtego wieczora. Wtedy nie słyszałem o (hed) P.E. Nie znałem ich muzyki. Wysłał mi sześć numerów na maila I następnego dnia było przesłuchanie. Było tam jeszcze wielu bębniarzy. Balowałem całą noc i nieźle się zniszczyłem po moim koncercie. Wcale nie spałem. Pożyczyłem auto od kumpla, bo nie byłem pewien, czy mój da radę tak daleko zajechać. To było jakieś 45 minut jazdy. Dojechałem na miejsce i przesłuchiwali mnie jako pierwszego. Czuło się magię od pierwszej sekundy, gdy usiadłem za bębnami i zaczęliśmy grać te numery. To było widać i bardzo mi się podobało. To byli muzycy największego kalibru, z jakimi kiedykolwiek dzieliłem scenę. Wtedy w kapeli grali Mark Young i Jaxon Benge. Czysta magia… Po moim przesłuchaniu spakowałem graty i poszedłem do auta, żeby sobie trochę chlapnąć, bo cały się trząsłem. Wszyscy bębniarze nagle zaczęli opuszczać budynek, a ja nie miałem pojęcia dlaczego. Wysiadłem z fury, a oni do mnie: “To ty jesteś Jeremiah?”. “Tak, to ja.” “Gratulacje!” “No co wy? Jeszcze z nikim nie gadałem! Czy ja chcę to w ogóle robić? Co tu jest grane?” Tak 10 lat temu poznałem chłopaków z (hed) P.E. A po 10 latach jestem w Polsce i wciąż jeżdżę z nimi po świecie. Jared i ja robimy to od 10 lat i to była niezła jazda.

Jako bębniarzowi w branży muzycznej może być ci bardzo ciężko, jeśli nie będziesz miał planu. Trzeba mieć jakiś harmonogram działań. W ten sposób zostajesz na powierzchni jednocześnie robiąc to, co kochasz robić.

Do nagrań zawsze używam blach Soultone, bo pięknie brzmią. Od paru lat nie mam z nimi umowy, więc mam różne zestawy blach na trasach. Brzmienie blach Soultone w studio jest po prostu świetne. Uwielbiam ich serię Custom Brilliant, bo są wybuchowe, a jednocześnie nie ordynarne. Niektórzy bębniarze po prostu ride’ują na crashu. Nazywam to uciszaniem publiki crashem. Gdzie tu niby groove?! Raz na jakiś czas to jest ok. W Soultone’ach podoba mi się to, że nie są ordynarne. Są jasne, ale nie nieprzyjemne dla ucha. Bardzo je lubię.

Jeśli chodzi o Pearla, to jest to spełnienie marzeń, bo jestem fanem ich produktów od dzieciństwa. Moim zdaniem mają najbardziej wytrzymały hardware i najlepiej brzmiące bębny na rynku. Weź też ich pedały… To po prostu świetny produkt. Współpracuję z Pearlem od siedmiu lat i nigdzie indziej się nie wybieram. To było trafienie za jednym strzałem!

Scorpion Stix Percussion to doskonała amerykańska firma produkująca pałki. Mają siedzibę w Chicago. Amerykańska broń z doskonałej hikory. To najłatwiejsze dla mnie pałki do grania. Dzisiaj zobaczycie, że Hed PE nie gra w jednym stylu. Łączymy reggae, punk, metal, funk, hip hop. Pałka 5B przez cały set u mnie by się nie sprawdziła. Potrzebuję takiej, którą można przywalić, ale także pokazać troszkę reggae’owej finezji. W mojej grze jest sporo dynamiki, nie używam triggerów, ani niczego takiego. Scorpion Stix stworzyli pałkę z moją sygnaturą. Możecie ją sprawdzić na stronie Scorpion Percussion Inc. Dla mnie to idealna pałka. Jest trochę dłuższa i cieńsza niż 5A, ale jednocześnie bardzo wytrzymała. Tych pałek praktycznie nie łamię. Jest tu główka typu “barrel”, czego większość firm nawet nie oferuje. Daje ona dodatkowy atak i moc bez konieczności posiadania dużej pałki 5B. Jestem z nich bardzo zadowolony. To są marki, których jestem endorserem i jestem bardzo zadowolony z ich produktów. Przysięgam!”

Share