> > > Jojo Mayer wywiad dla BeatIt

9 października 2017 r., przy okazji festiwalu Eklektik Session, który odbył się w Operze Wrocławskiej, mieliśmy okazję porozmawiać dla Was z jednym z najwybitniejszych perkusistów na świecie – Jojo Mayerem. Pomimo przeziębienia i napiętego grafika zajęć Artysta znalazł czas, aby porozmawiać… Właśnie. To nie będzie rozmowa o bębnach w takich kategoriach, do jakich widzowie BeatIt zdążyli się przyzwyczaić. To będzie rozmowa o historii bębnów i zestawu perkusyjnego, obecnej sytuacji branży perkusyjnej i muzycznej, a także o przyszłości ukochanego przez nas wszystkich instrumentu i nas wszystkich – perkusistów.

Jojo Mayer Sabian

Jojo Mayer rozmawia z BeatIt

“Współpracuję z Bondem – organizatorem festiwalu Eklektik Session – od dawna, chyba od 10 lat. Producent muzyczny Roli Mosimann, z którym przez wiele lat pracowałem w Nowym Jorku, mieszka tu od kilku lat. Ponieważ Bond organizuje festiwal Eklektik Session, to zaprosił nas, abyśmy tu zagrali jako Nerve, a także wystąpili z innymi artystami. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. To wspaniałe wydarzenie. Gramy w Operze Wrocławskiej, a publiczność znajdzie się na scenie razem z nami, co jest fajnym pomysłem. Tu sytuacja będzie odwrócona – zespół znajdzie się na widowni, a publiczność będzie stała na scenie. Na próbie bardziej staraliśmy się ustawić dźwięk niż pracować nad kontekstem muzycznym. Zobaczymy, co się stanie. Wiele opiera się na improwizacji, więc myślę, że będzie sporo niespodzianek.

To jest ostatni występ na tej krótkiej trasie z Nerve. Objechaliśmy Europę już wcześniej. Wracamy do Nowego Jorku, ponieważ obecnie pracujemy nad nową płytą. Zrobiłem też film z Charlie Dukem – astronautą z Apollo 17. Premiera jest w przyszłym tygodniu. Zespół również jest do pewnego stopnia zaangażowany w ten projekt, więc zagramy kilka występów w Nowym Jorku. Potem, w grudniu, jedziemy na koncerty do Azji.

Teraz praktycznie nie prowadzę klinik. Zbyt wiele się dzieje. Robię muzykę do filmów, tej zimy będę pracował nad kolejnym na temat architektury. 2 lub 3 listopada pojawię się w Londynie na imprezie Wired UK, gdzie będę miał prelekcję, a także zaprezentuję koncepcje pojawiające się w związku z postępującą robotyzacją, z którą społeczeństwo musi się zmierzyć. To coś, przed czym jakieś 25 – 30 lat temu, a więc gdy pojawiły się maszyny perkusyjne, stanął każdy bębniarz, w tym i ja. Jądro mojej filozofii to znalezienie sposobu na poradzenie sobie z nieuchronnym zastąpieniem nas przez maszyny. Musimy sobie wynegocjować to, co oznacza i na ile uzasadnione jest bycie człowiekiem wykonawcą, a także jak długo będzie to uzasadnione zanim zastąpią nas maszyny.

To, czy da się tego uniknąć zależy od tego, czym się zajmujemy. Sądzę, że taksówkarze lub pracownicy banków zostaną zastąpieni przez maszyny. Podobnie zależy to od tego, co perkusista zrobi z bębnami. Bębny to instrument służący do komunikacji. Jeśli coś przy ich pomocy przekażesz… To tylko instrument i wszystko zależy od tego, co z nim zrobisz. Bębny się cały czas zmieniają w ciągu ostatnich stu lat. Bęben jest bardzo stary. Jest jak koło i mowa. Jednak zestaw perkusyjny to bardzo wyjątkowy instrument, który pojawił się wraz z gospodarczymi i kulturowymi zmianami w USA. Na początku w zespołach grających do tańca nie było zestawu perkusyjnego. Ktoś grał na werblu, ktoś na talerzu, a ktoś jeszcze inny na bębnie basowym. Wraz z nadejściem wodewilu na wszystkich tych instrumentach grał już jeden człowiek. To były początki zestawu perkusyjnego. Później, gdy Wiliam F. Ludwig rozpoczął masową produkcję pedału do bębna basowego, możemy mówić już o narodzinach zestawu. Następnie wodewil podupadł za sprawą pojawienia się niemego kina i Hollywood. Perkusiści stracili pracę. Znaleźli ją nie dzięki grze w kanale orkiestrowym, tylko podkładając dźwięki do niemych filmów. Zestaw perkusyjny zaczął się rozrastać. Drewniane bloczki imitowały odgłos końskich kopyt, pojawiły się gongi i inne rzeczy. To wszystko stało się częścią arsenału perkusisty. Z kolei ta praca straciła rację bytu wraz z udźwiękowieniem filmów i pojawieniem się studiów nagraniowych. Z drugiej strony możliwość nagrywania dźwięku i radio umożliwiły narodziny jazzu. Cała kreatywność odrodziła się w tej formie sztuki. Zestaw perkusyjny to nowoczesny instrument, a my, stojąc na progu nowej ery technologicznej, znajdujemy się na rozdrożu. Pracujemy nad tym, żeby instrumenty elektroniczne brzmiały jak akustyczne. To jest głupie, bo w ten sposób się ograniczamy, a można z tym zrobić o wiele więcej. To dokąd nas to zaprowadzi nie zależy od ograniczeń technologicznych, tylko od ograniczeń ludzkiej wyobraźni. Zobaczymy, co z tego będzie.

Wiele rzeczy będzie musiało się zmienić, ale niektóre pozostaną. Jedną z nich jest potrzeba komunikacji z innymi. Bębny to instrument służący do komunikacji. Jeśli za jego pomocą przekażemy coś istotnego, coś o złych i dobrych stronach życia, coś zabawnego, ironicznego, coś na temat polityki, piękna, brzydoty… Jeśli się tym podzielimy z ludźmi i będzie to dla nich ciekawe, to ktoś będzie chciał tego wysłuchać, ponieważ jedną z podstawowych przyczyn istnienia muzyki jest to, że dzięki niej ludzie nie czują się tak samotni. Ona łączy ludzi. Jeśli jesteśmy w stanie zrobić coś takiego za pomocą bębnów, to wtedy budujemy kulturę. Jeśli wybierzemy ścieżkę atletyczną, tzn. będziemy chcieli być najszybsi, mieć największy katalog zagrywek, to zestaw perkusyjny szybko umrze. Nie sądzę, żeby za jakiś czas ktoś się tym interesował. To, co się teraz dzieje to wielki kryzys. Już nie zakłada się zespołów. Ludzie nie wiedzą jak się ze sobą komunikować, więc grają kowery Slipknota na YouTube. To dlatego, że nie starcza im wiary w siebie, aby stworzyć coś nowego. Żyjemy w klimacie skrajnego braku pewności siebie w dziedzinie kultury. Youtuberzy potrzebują potwierdzenia własnej wartości w liczbie lajków. Brak im poczucia własnej wartości, a w muzyce chodzi właśnie o to, żeby się określić i zająć jakieś stanowisko. O to właśnie chodziło w rock and rollu: „To mi się nie podoba i chcę to zmienić!”. Na tym polega rock and roll. Tego nam dziś potrzeba.

Właśnie teraz trzeba się zmienić. Sądzę, że przemysł muzyczny się skończył. To, co jest teraz to echo XX wieku. Branża muzyczna nie istnieje. Istnieje jakiś taki dziwny twór. Nie tam dzieje się prawdziwa sztuka. W głównym nurcie kultury nie ma obecnie ludzi pokroju Davida Bowie, Pink Floyd czy Franka Zappy. Są takie osoby jak James Blake, ale mainstream już taki nie jest. W tej chwili jest on bardzo plastikowy. Dlatego potrzebujemy znów czegoś takiego jak rock and roll. Sądzę, że prawdziwy artysta nie przystosowuje się do świata, tylko go zmienia. Potrzeba nam ludzi z pewnością siebie, gdziekolwiek by się znajdowali. Nie muszą być w Nowym Jorku. Mogą być w Krakowie, Dusseldorfie, albo jakimś miasteczku. Tacy ludzie powinni szukać innych, aby tworzyć społeczności i znajdować rozwiązania. Myślę, że gra na bębnach jest dobrym na to sposobem. Pewnie będzie to się różniło od tego, co robiliśmy w poprzednim stuleciu, ale uderzanie w przedmiot i wywoływanie w ten sposób reakcji wciąż działa.”

Bębniarki i Bębniarze! Przed Wami Jojo Mayer w wywiadzie dla beatit.tv!

Share