> > > Robert Rasz wywiad dla BeatIt, cz. 6

Robert Rasz to perkusista o coraz większej renomie na polskim rynku muzyki niezależnej i młodego jazzu. Ten absolwent warszawskiej szkoły przy ul. Bednarskiej (był tam uczniem m.in. Czesława Bartkowskiego), a także Akademii Muzycznej w Katowicach, stał się podporą zespołów Meli Koteluk, Gaby Kulki czy Rykardy Parasol. Rok temu wybraliśmy się do poznańskiego klubu Blue Note na występ Roberta z Marcin Łosik Trio. Widzowie BeatIt mieli już możliwość obejrzeć fragmenty tego występu. Wówczas nie wystarczyło czasu na to, aby spokojnie usiąść i przeprowadzić z nim dłuższy wywiad. Jednak, co się odwlecze, to nie uciecze.

Jakiś czas potem spotkaliśmy się z Robertem przy okazji koncertu z Gabą Kulką w Centrum Kultury Zamek – również w Poznaniu. Mieliśmy wtedy mnóstwo czasu, aby dłużej porozmawiać o tym, co na świecie najważniejsze, czyli o bębnach. W pierwszym odcinku tego spotkania poruszamy takie tematy jak: .

Robert Rasz www.beatit.tv

Robert Rasz specjalnie dla www.beatit.tv, cz. 6

BeatIt: Jesteś maniakiem sprzętowym, jeśli chodzi o bębny? Masz tego dużo w magazynie?

Robert Rasz: Dużo się samo zrobiło, a magazyn się buduje. Mam wspaniałego Ludwiga z 1978 r. To są duże bębny – 13″, 14″, 16″, 22″. Mam te bębny od 10 lat i gram na nich często i gęsto. Wspaniałe, ciepłe, duże bębny. Mam też zestaw Sonor Swinger z lat 80. Gram na nim u Gaby Kulki. Mam Ludwiga Breakbeatsa – mały zestaw i tani, ale skuteczny w wielu przypadkach.

B: A blaszki?

R. R.: Bez cykania nie ma grania… Mam jasne i ciemne blachy. Z jasnych mam stare Paiste 602, stare Avedisy Zildjiana. Z ciemnych: Istanbul Turk, Bosphorus – bardzo dobre blachy. Musiałem pójść w pop, więc wybrałem O-Zone Crasha Sabiana 16″, który dlaje brzmienie chiny przy lekkim pobudzeniu i splasha przy szybkim uderzeniu. Dwie blachy w jednej i dlatego ją wybrałem.

B: Jakie naciągi lubisz?

R. R.: Powlekane Remo Ambassador, ale lubię też Pinstripe. Są plastyczne. Wydaje mi się, że stare bębny były testowane na Ambassadorach i ich specyfikacja pasuje do starych bębnów. Aquariany czy Evansy troszeczkę czegoś dodają, albo coś ujmują, a ja wolę, żeby bęben był “na biało”, czyli to ode mnie zależy, jak on zabrzmi.

B: Długi czas pokutowała taka opinia, że Remo Pinstripe to naciąg, który służy do ratowania źle brzmiących bębnów. Tymczasem coraz częściej spotykamy perkusistów, którzy używają tych naciągów, i to w różnych sytuacjach muzycznych.

R. R.: One dodają “plasku” i zaokrąglają brzmienie. Jeżeli mam klonowy lub brzozowy bęben i chcę go zaokrąglić, to zakładam Remo Pinstripe i robi się bardzo dobrze.

B: Jakie pałki?

R. R.: Vic Firth AJ1. To jakby przedłużenie mojej ręki. Nie szukam niczego innego. Ta pałka przylepiła się do mnie kilkanaście lat temu i nie chce się odlepić. Próbowałem różnych, ale ich ciężar… Próbowałeś kiedyś długo grać tremolo 3, piano na werblu? To jedyne pałki, które mi to umożliwiły. To jest dowód na to, że są one dla mnie dobre. Poza tym, jeśli pałka ma grubą główkę, to ride brzydko krzyczy. Przy malusieńkiej jest za cichy. Ten model ma odpowiednią główkę i talerz ładnie wybrzmiewa. Vic Firth AJ1. Polecam!

B: Jaki był najlepszy lub najgorszy moment w Twojej karierze?

R. R.: Najlepsze momenty są cały czas. Możliwość grania z artystami, z którymi mam przyjemność grać – to ciągnie się od kilkunastu lat. Nie ma jednego wystrzałowego momentu. Dostałem wspaniały dar grania z niesamowitymi ludźmi i artystami. Mamy wspaniały zawód! A najgorsze momenty? Wiesz, zepsuje się auto, zdarzy się wypadek… Jesteśmy cały czas w ruchu, poruszamy się autami, samolotami. Tego się najbardziej boję. Było kilka ciężkich sytuacji, ale czy warto je wspominać?

Bębniarki i Bębniarze! Przed Wami Robert Rasz w szóstej i ostatniej odsłonie ekskluzywnego wywiadu udzielonego specjalnie dla widzów BeatIt! Zapraszamy!

Share