> > > T. Stołowski (Tides From Nebula) – “Hollow Lights” na żywo dla BeatIt

24 listopada 2022 r. zespół Tides From Nebula zagrał koncert w poznańskim klubie U Bazyla. Jest to kapela coraz bardziej rosnąca w siłę i pretendujący do tego, aby doszlusować do grona polskich towarów eksportowych (obok takich tuzów, jak Vader i Behemoth, ale także Decapitated, Riverside, czy Trupa Trupa). Nie mogliśmy zatem nie skorzystać z takiej okazji, aby spotkać się z ich bębniarzem, Tomkiem Stołowskim, nakręcić jego występ i pogadać o tym, co najważniejsze, czyli bębnach (ale także blachach, naciągach, pałkach i hardłerach), a także o ulubionych bębniarzach.

Nie zabrakło także rejestracji koncertowej. Zapraszamy zatem do obejrzenia Tomka oraz wysłuchania całego zespołu w utworze “Hollow Lights“, który pochodzi z ich trzeciego albumu studyjnego, zatytułowanego “Eternal Movement“, a wydanego w 2013 r.

Jestem endorserem bardzo dobrze znanej niemieckiej marki Meinl. W zasadzie już od 6-7 lat. Bardzo jestem zadowolony z tych blach. Nie to, że muszę na nich grać – są super. Sprawdzają się w studiu i na koncertach. Akurat tutaj mam dość tradycyjny zestaw. Zacznijmy od największego: Ride Byzance Benny Greb 22”. Lekko zaklejony, żeby troszkę go okiełznać, bo czasami potrafi być głośny. Do kompletu mam crash 18” z sygnaturą Benny’ego Greba. Do tego crash Byzance Traditional Medium Thin 19” i hi hat z tej samej serii 15”. Czasami gram w konfiguracji crash 19” przy hi hacie i crash 20 po prawej. Niestety dźwiękowiec nie lubi takiego setupu, bo jest nieco głośniejszy niż ten.

Niektóre utwory potrzebują lżejszego brzmienia i wtedy używam tej konfiguracji. Przy mocniejszych numerach 19-tkę przekładam na lewo, a po prawej wieszam 20-tkę. Ewentualnie w studiu mam Extra Thin Hammered Jazz Ride, który z ridem nie ma nic wspólnego, bo od razu crashuje, bez względu na to, jak się go uderzy. Pingu nie ma w ogóle, ale jest super jako crash. Słychać go na ostatniej płycie w kilku miejscach i na nowych, niedawno wydanych singlach.” 

Dave Grohl – też go lubię, szczególnie za płytę Queens Of The Stone Age “Songs For The Deaf”. To była moja ulubiona, którą katowałem najdłużej ze wszystkich ich płyt przez wiele lat i cały czas lubię do niej wracać. Bębny są tam super. Słyszałem, że bębny nagrał osobno, a potem blachy. Oczywiście płyty Nirvany też szanuję. Właściwie szacunek za całą jego twórczość mu się należy.”