> > > Tomasz Goehs wywiad cz. 1/8

Tomasz Goehs (Kult, KNŻ) w specjalnym wywiadzie dla BeatIt, cz. 1

Tomasz Goehs młodszym miłośnikom polskiej muzyki rockowej znany jest z gry w tak uznanych zespołach, jak Kult i Kazik Na Żywo. Troszkę starsi pamiętają go z czasów występów w Turbo, Wolf Spider, Creation Of Death, czy Kr’shna Brothers. Jest on także człowiekiem skromnym, wyciszonym i stroniącym od medialnego szumu. Jednak, gdy już zacznie opowiadać, to naprawdę jest czego słuchać. Przekonacie się o tym już za chwilę.

tomasz goehs

Okoliczności pierwszego zetknięcia się naszego gościa z bębnami (zgadnijcie, co to mogło być), pierwszy program telewizyjny z udziałem perkusistów oraz pierwszy zespół, który zrobił na nim wrażenie, przyczyna, dla której nie został gitarzystą, sprzęt dostępny w szkole muzycznej, pierwszy własny zestaw, jak Tomek na niego zarobił i w jaki sposób go “skastomował“, pierwszy mechanizm stopki (oczywiście custom shop), cwaniackie numery podczas handlu gratami, a także pewien wstydliwy epizod z najwcześniejszych lat grania…

O tym wszystkim opowiada nam i Wam mistrz drugiego planu, a także nauczyciel i przewodnik dwóch spośród redaktorów BeatIt – Tomasz Goehs.

BeatIt: Kiedy i w jakich okolicznościach cię „to” napadło, czyli bębny?

Tomasz Goehs: Napadło mnie, bo widok bębnów od dziecka powodował we mnie jakiś dreszcz emocji, których do dzisiaj nie umiem zrozumieć. Na widok czegokolwiek innego nie reagowałem w taki sposób jak na widok bębnów, i to od najmłodszych lat. Sposobność widywania bębnów pojawiła się w podstawówce, ale to były bębny tak archaiczne – jeszcze z naciągami ze skóry, gdzie pogoda miała wpływ na ich brzmienie. Raz dorwaliśmy klucze do szatni, w której facet od muzyki trzymał nówki Polmuzy i to nas po prostu zmroziło – widok nowych bębnów.

BeatIt: Pamiętasz z tamtych czasów jakiś utwór lub coś z telewizji, co cię zainspirowało?

T. G.: Pamiętam, że miałem już ileś tam lat, głęboka podstawówka, i zobaczyłem „Wojnę Światów” SBB (w istocie to płyta solowa Józefa Skrzeka do filmu Piotra Szulkina o tym samym tytule – przyp. BeatIt) jak grał Piotrowski (Jerzy Piotrowski, perkusista SBB – przyp. BeatIt) z Apostolisem (Apostolis Anthimos, gitarzysta SBB – przyp. BeatIt) na dwa zestawy. To mnie po prostu zmroziło. Kiedyś widziałem jeszcze jakiś koncert w telewizji, gdzie było pięciu czy sześciu bębniarzy grających na raz – to była jakaś audycja polska. To był kosmos.

BeatIt: Czyli możemy powiedzieć, że Piotrowski to taka pierwsza inspiracja?

T. G.: …i Apostolis. Chodzą takie słuchy, że Apostolis był dużo lepszym bębniarzem niż Piotrowski i że on go dużo nauczył. Jeszcze była taka płyta, która zrobiła na mnie strasznie duże wrażenie. To była pierwsza płyta SBB.

BeatIt: Wielu naszych gości, którzy kończyli szkoły mówiło nam, że to nie był impuls gdzieś „z góry”, tylko przychodził pan nauczyciel i mówił „a tu jest dla ciebie werbelek”. W twoim przypadku tak nie było…

T. G.: Nie, bo edukacja przytrafiła mi się dużo później, jak już wiedziałem, że chcę grać i czułem, że ta szkoła muzyczna będzie sposobnością do nauki.

BeatIt: A musiałeś walczyć o dostęp do bębnów? Próbowali ci wcisnąć inny instrument?

T. G.: Do szkoły poszedłem już konkretnie na bębny, bo to była szkoła średnia. Dwa lata próbowałem się dostać. Nic innego nie wchodziło w grę.

BeatIt: Jaki tam był sprzęt w szkole?

T. G.: Tam następowały cudowne zamiany instrumentów, ponieważ szkoła kupowała instrumenty, a jacyś zmyślni koledzy tam podrzucali Polmuzy. Trudno powiedzieć – zestawu jako takiego nie było. Przede wszystkim szkoła uczyła pod kątem muzyki klasycznej, więc były werble, kotły symfoniczne i marimba. Później było Amati, ale żywot tych instrumentów był bardzo krótki.

BeatIt: Ty jeszcze nie miałeś swojego instrumentu?

T. G.: Miałem. Zaczynałem na Polmuzie, który i tak był dla mnie marzeniem. W zasadzie sam na niego zapracowałem, bo zacząłem pracować jako goniec i co wypłatę chodziłem do Centrali Muzycznej i kupowałem sobie tam jednego toma, centralkę… Problem był tylko taki, że każdy bęben był w innym kolorze, więc z moim tatą zdarliśmy obicie. Później się zamieniłem na Szpaderskiego, choć myślę, że to nie był Szpaderski. One były z kolei tapetą drewnopodobną obite. Poźniej miałem Tactony. Jako uczeń szkoły muzycznej miałem prawo zamówić sobie w Centrali Muzycznej Amati. Te Amati sobie zamówiłem, ale pierwszej Metalmanii grałem na Tactonie.

 

drum shop